BARBADOS.. kolejne cudowne miejsce, na które miałam tylko jeden dzień..
Wyspa Barbados – to ciąg dalszy mojej pięknej podróży na 50-te urodziny – rejsu statkiem po Karaibach, o którym w skrócie napisałam już na moim blogu, o tutaj:
Kiedyś
kojarzyłam tą wyspę jedynie z Rihanną i zupełnie nic o niej nie wiedziałam. Jak
zawsze mówię, że podróże kształcą, ponieważ jeżdżąc do różnych zakątków świata
poznajemy nie tylko cudowne plaże i piękne krajobrazy, ale przede wszystkim
uczymy się tolerancji i zaczynamy akceptować inność tego świata. Wielu celebrytów
wybrało sobie tą wyspę na miejsce zamieszkania czy choćby miejsce częstego
odwiedzania kupując tutaj wille i dopiero po przybyciu i zwiedzeniu tego
uroczego zakątka dowiedziałam się dlaczego. To raj na ziemi.. choć naprawdę maleńki..
Czy to możliwe? Zobaczcie to niezwykłe miejsce – zwane wyspą kwiatów i kobiet..
Dziś, będąc w Polsce i patrząc przez okno w pierwszy dzień wiosny 2021 roku na leżący wszędzie śnieg, przyszła mi na myśl ta piękna wyspa i postanowiłam wrócić na nią i zrobić sobie przyjemność przeglądając zdjęcia i wspominając tą piękną podróż na Karaiby.. bo prawdą jest, że podróżując żyjemy dwa razy: raz w trakcie podróży, a drugi wspominając ją, ale ja będę żyć chyba wiecznie, bo wciąż wspominam moje podróże, marzę i planuję kolejne..
A tymczasem zapraszam Was w mega egzotyczne miejsce, pachnące kwiatami i być może zachęcę Was do odwiedzin tego cudownego zakątka ziemi.. Co zobaczymy? Ogrody Balata i przepiękne porcelanowe róże.. kolibry.. plaże z czarnym piaskiem, dowiecie się też o miasteczku St. Pierre i jego bardzo smutnej historii z 1902 roku kiedy to w przeciągu jednej minuty (!) zniknęłoprawie całkowicie, a co było tego powodem? Przeczytajcie..
WROCŁAW -> WARSZAWA ->MADRYT -> DOMINIKANA -> MARTYNIKA -> BARBADOS -> GRENADA -> ST. VINCENT -> DOMINIKANA -> MADRYT -> WARSZAWA -> WROCŁAW – Cudowna wyprawa w inny świat..
To była przepiękna przygoda! Po kilku latach zwiedzania Azji południowo – wschodniej postanowiliśmy w końcu zmienić kierunek.. po 5 pobytach w Tajlandii, dwukrotnej wizycie w Wietnamie, zwiedzeniu Kambodży, Indii, Sri Lanki zamarzyły nam się Karaiby. Do tego był to rok moich 50 urodzin. Chcieliśmy jakoś to uczcić.. I faktycznie uczciliśmy. Rok zaczęliśmy od wyjazdu do Wietnamu, gdzie mąż sprawił mi za plecami ogromną niespodziankę, ale o tym napiszę w osobnym wpisie.. potem pojechaliśmy jeszcze na Gran Canarię, a potem były w końcu wymarzone wakacje na Karaibach i to nie byle jakie.. wybraliśmy się na nasz pierwszy rejs wielkim statkiem..
Kiedyś myślałam, że takie rejsy są tylko dla starszych i zniedołężniałych ludzi, osób, którym jeszcze się coś chce, ale możliwości już im na to nie pozwalają. Jak bardzo się myliłam! Od tego rejsu byłam na kolejnych.. w sumie już na 8. Pokochałam tą formę podróżowania. Oczywiście można siedzieć cały rejs na statku i nigdzie nie wychodzić.. ale to nie MY..
Jak zgubiłam szaleństwo i jak znalazłam spokój, w sobie..
Przyszła paczka.. a w niej? Moja pierwsza w życiu książka..
Spytałam ostatnio znajomych jak mnie widzą i ich wszystkie odpowiedzi były w stylu, że zawsze uśmiechniętą, pozytywną, tryskającą energią, motywującą etc.. ale nie zawsze moje życie tak wyglądało. To, że teraz taka jestem, jaka jestem, być może jest zasługą tego, co kiedyś w życiu przeszłam. Kiedy już miałam w ręku tabletki i chciałam ze wszystkim skończyć.. wcale nie było mi do śmiechu..
‘Strach zawsze ogranicza i paraliżuje! To swego rodzaju gra zmysłów. Na energii strachu nic nie zbudujemy, natomiast na energii miłości możemy zbudować wszystko. Wszystko w życiu zaczyna się zmieniać, kiedy to sobie uświadomimy……’
To fragment mojej książki, bardzo osobistej, którą pisałam ponad 13 lat z notatek z czasów sprzed ok 20 lat.. wydarzyło się i nie wróciło, choć mówią i potwierdzają to badania, że lubi wracać.. wydarzyło się i bardzo mnie zmieniło.. Ciężko było pisać o czymś, o czym chce się zapomnieć, ale wykorzystałam czas pandemii na dokończenie i mocno wierzę, że może ona pomoże komuś znaleźć drogę wyjścia z zaburzeń lękowych, kompulsyjno-obsesyjnych, ataków paniki i silnej depresji….. bo kiedy serce nagle się zatrzymuje albo skacze jak szalone, brak Ci oddechu, drży całe ciało, nogi same się uginają i nie potrafisz zrobić kroku, przed oczami pustka, a w głowie dziwne szumy, to masz wrażenie, że już Ciebie nie ma………
Mówi się często: nie oceniaj! Żeby o kimś coś powiedzieć, to powinno się założyć tej osoby buty i przejść drogę, którą ona przeszła.. i coś w tym jest, ponieważ często zakładamy maski, żeby ukryć coś przed światem, ba! Ukryć nawet przed samymi sobą, a potem cierpimy w domowym zaciszu.. Jestem jaka jestem, nie udaję, nie ukrywam się za maskami.. jak jest mi smutno, to płaczę.. jak jest mi wesoło, to uśmiecham się…… ale długa była moja droga, do mojego TU i TERAZ.. by to wszystko zrozumieć.