No pewnie, że warto! Tylko bardzo żałowaliśmy, że przylecieliśmy tutaj TYLKO na jeden dzień – nie róbcie tego.. a dlaczego tak się stało? Bo bilety na samolot kupiliśmy będąc jeszcze w Polsce, przed przyjazdem do Brazylii, po przeczytaniu kilku opinii, że im bliżej terminu tym będzie drożej i faktycznie ceny biletów lotniczych z Rio do Iguazu w dniu wylotu były bardzo wysokie albo nie było w ogóle na konkretne godziny..
Ale zacznijmy od początku.. 7-go dnia naszego pobytu w Rio de Janeiro o godz. 6:00 rano mamy lot z lotniska Dumont do wodospadów Iguazu, z przesiadką w Sao Paulo………… no to pobudka przed 4:00 nad ranem, na 5:00 zamawiamy taksówkę i po 15 minutach jesteśmy na lotnisku.
Dzień się budzi.. i już z samolotu podziwiamy przepiękny wschód słońca nad Rio. W sumie to mało wschodów słońca oglądałam w życiu, nigdy nie należałam do osób budzących się tak wcześnie, choć ostatnimi laty wiele się u mnie zmieniło.. kiedyś potrafiłam kłaść się spać o wschodzie słońca.. ale ja nie o tym..
Dolatujemy do Sao Paulo i tu mamy przesiadkę w kolejny samolot, którym lecimy już bezpośrednio do Foz de Iguazu.
Po wyjściu z samolotu kierujemy się na przystanek autobusowy i tu zaczynają się pierwsze schody. W Brazylii chyba nic nie kursuje punktualnie to raz, a dwa, że pytam o autobus do wodospadów, czyli waterfalls – nie znam języka brazylijskiego, ani hiszpańskiego, ani portugalskiego więc porozumiewam się po angielsku.. a oni wszyscy robią wielkie oczy i jakby nie rozumieją o co pytam, nawet osoby mówiące po angielsku nie wiedziały gdzie my chcemy jechać. I w takim momencie człowiek zaczyna się zastanawiać czy wsiadł do dobrego samolotu i czy aby na pewno jesteśmy w Iguazu.. Po chwili problem się wyjaśnił – oni tu na wodospady nie mówią wodospady……. tylko cataratas – i po wymówieniu tego magicznego słowa od razu znalazł się autobus, który tam jechał.. człowiek jednak uczy się całe życie, a i tak goopi umiera..
Tutaj zrobiłam krótki film na temat wyjazdu do #Cataratas de #Iguazu z #Rio de Janeiro:
W końcu jedziemy publicznym transportem do miejsca, o którym tylko słyszałam, że jest magiczne.. bajkowe.. jak nie z tego świata.. i nic więcej o nim nie wiedziałam.
Wodospady Iguazu to niesamowity cud natury, który można oglądać od strony Argentyny lub Brazylii – dla mnie to numer jeden z obowiązkowych rzeczy do obejrzenia będąc w tamtych rejonach. Rdzenni mieszkańcy, czyli Indianie Guarani nazywają je Wielką Wodą, są częścią Parku Narodowego utworzonego w latach 30-tych XX wieku i są uznane za jeden z siedmiu nowych cudów natury przez UNESCO. Ta formacja mniejszych i większych wodospadów obejmuje ich ponad 250, a za największy uważana jest Diabelska Gardziel (Garganta del Diablo), której wysokość liczy ponad 80 metrów – dla przypomnienia: Niagara ma około 50 metrów wysokości.. Szerokość tego spektakularnego miejsca wynosi około 2 km. Jedni mówią, że piękniejsza część jest od strony Argentyny – tu należy około 80%, inni że od strony Brazylii – gdzie znajduje się jedynie 20%. Ja się bardzo cieszyłam, że w ogóle mogę to cudo zobaczyć na własne oczy.
I tu zrobię skok przez jakieś 1,5 godziny jazdy, zakupu biletów wstępu (jak byliśmy, to bilety można było kupić tylko w automatach płacąc kartą – nie gotówką!), wejścia, wsiądnięcia do kolejnego autobusu i przejechania kilku kilometrów, aż naszym oczom ukazał się ten widok! B A J K A……………………….
Wysiedliśmy na pierwszym możliwym przystanku, choć chciałam jechać na ostatni i pomalutku wracać, oglądając mapę, ale chyba dobrze zrobiliśmy, bo całą już resztę trasy pokonaliśmy pieszo.. to była jedna z najpiękniejszych tras jaką szłam..
..aż doszliśmy do……………… Diabelskiej Gardzieli i przeszliśmy się drewnianą kładką zbudowaną bezpośrednio przy niej. Wszyscy byliśmy mokrzy od stóp do głów, a nurt wody był niesamowicie silny.
Atrakcji z których można tutaj skorzystać jest mnóstwo, jak np. lot helikopterem, pójść szlakiem Czarnych Studni podziwiając faunę i florę dookoła oraz zwiedzić Wyspę Papug, można wybrać się szlakiem Bananeiras i zwiedzać Park Narodowy czy wybrać opcję Macuco Safari, na koniec której wpływa się pod wodospady lub pójść jeszcze zwiedzić park ptaków egzotycznych – dlatego tym bardziej żałowałam, że przyjechaliśmy tutaj tylko na jeden dzień i dlatego nie wybraliśmy żadnej opcji.. po prostu chodząc ścieżką wzdłuż wodospadów delektowaliśmy się widokami i odgłosami. Było bardzo gorąco i bardzo mokro..
Jedna starsza kobieta w pewnym momencie zasłabła idąc szlakiem wzdłuż wodospadów – i tutaj też pomogłam jak umiałam..
Na samym końcu trasy był parking i stamtąd autobusem wróciliśmy do wyjścia.. ale zanim tam dotarliśmy, to jeszcze mając kilka chwil czasu delektowaliśmy się otoczeniem.. a naprawdę było czym!
windą do góry
Kilka chwil na odsapnięcie i zjedzenie czegoś i znowu jazda autobusem z powrotem na lotnisko.. Pogoda dopisała nam idealnie, bo jak tylko wróciliśmy autobusem do wyjścia, to zaczęło tak mocno padać i wszystko zakryły chmury, że nie wiem czy coś byśmy w ogóle zobaczyli, gdyby to zaczęło się wcześniej.. i tak byliśmy mokrzy (na szczęście wzięliśmy obrania do przebrania), ale chodzi też o swobodę poruszania się, a w deszczu wszędzie jest bardzo ślisko, gdy jest pochmurno to i widoki są zupełnie inne.. i znowu mieliśmy farta……
..i czekał nas powrót do Rio de Janeiro, ale żeby nie było tak prosto, to samolot miał bardzo duże opóźnienie i w sumie już wiedzieliśmy wsiadając do niego, że na kolejny nie zdążymy. Czyżby czekała nas noc na lotnisku w Sao Paulo? No przecież wiem, że poradzimy sobie..
Po wylądowaniu w Sao Paulo, bo lecieliśmy dokładnie tą samą trasą okazało się, że nasz samolot do Rio odleciał.. zresztą nie tylko my z naszego samolotu mieliśmy tu tylko przesiadkę. I zaczęła się nerwówka. Niektórzy ludzie klęli w niebogłosy.. A my poszliśmy do centrum informacji, gdzie stojąc w bardzo długiej kolejce dowiedzieliśmy się, że kolejny samolot mamy za niecała chwile, nic nie musimy dopłacać, bilety nam przebukują i zapraszają do samolotu.. i po co było się denerwować?
Wiele osób z poprzedniego samolotu leciało z nami, pewnie zrobili tak samo..
Po przylocie do Rio, jak w końcu wyszliśmy z lotniska, było już bardzo późno, a zmęczenie dawało nam się mocno we znaki, ale mimo wszystko nie wzięliśmy od razu taksówki.. Rio nocą jest też piękne.. niemniej po kilku chwilach już siedzieliśmy w taxi, którym pojechaliśmy prosto do hotelu, a tam czekało na nas łóżeczko..
To była piękna 1-dniowa podróż, zasypiając słyszałam ten szum, a przed oczami miałam te hektolitry spływającej wody, usnęłam błyskawicznie..
A tutaj możecie zobaczyć jak wyglądał nasz pierwszy tydzień pobytu w Rio de Janeiro:
O drugim tygodniu naszego pobytu w Rio de Janeiro napisałam tutaj:
A Jeżeli mój artykuł spodobał Ci się, to będzie mi bardzo miło, jak postawisz mi kawę -> uwielbiam kawę! A zgromadzone środki przeznaczę na pewno na dalsze rozwijanie swojej wiedzy, na pomaganie i wspieranie innych oraz na czas, który przeznaczam na tworzenie mojego bloga.. i z góry bardzo Ci dziękuję za tą pyszną kawę………..