Bulion kojący jelita – prastare lekarstwo..
Czasami w zwykłych rzeczach jest coś
niezwykłego.. Rosół znamy i pewnie lubimy wszyscy? A gdybym Ci powiedziała, że
jest to chyba najzdrowsza zupa.. uwierzyłabyś? Pamiętam jak babcia mi go
gotowała jak byłam przeziębiona i dodawała czosnek.. dużo czosnku. Pamiętam też,
jak bolał mnie brzuszek, to mama gotowała mi zwykłą/niezwykłą ryżówkę właśnie
na takim bulionie..
Mówią, że podróże kształcą, to prawda,
ale mówi się też, że często daleko szukamy tego, co mamy pod ręką. I to też jest
prawda. Na kilka lat całkiem zapomniałam o tych bulionach z dzieciństwa i dopiero
podczas dalekich podróży do Azji płd-wsch przypomniałam sobie o nich ucząc się
w szkole gotowania w Tajlandii czy rozmawiając z miejscowymi kucharkami.
Niesamowite, że chyba cały świat zna te buliony, zna i gotuje. To na nich w Tajlandii przyrządza się wspaniałe zupy Tom Yum, Tom Kha i inne.. i to na nich robi się w Wietnamie przepyszną zupę Pho Bo – pyszną i zdrową, dostępną tam chyba w każdym barze czy restauracji. W Wietnamie niektóre osoby mówiły mi, że taką zupę u nich gotuje się aż 72 godziny, oni dodają jeszcze po 3-4 goździki, odrobinę anyżu i cynamom. Ja wybrałam coś pośredniego, czyli nie nasz zwykły rosół, który gotujemy godzinę, dwie czy trzy i nie bulion, który miałby się gotować 72 godziny. Skorzystałam z wiedzy ajurwedyjskiej, ale też z wiedzy świata Zachodu i poniżej przedstawię Wam dwa przepisy. I powiem Wam, że jeżeli raz to zrobicie, to już nigdy nie będzie Wam smakować zupa na wodzie…….